poniedziałek, 18 lutego 2013

Z wizytą u Boba...

...budowniczego rzecz jasna. 
Co prawda Antoni bardziej garnie się do lamp studyjnych i aparatu niż "szpachelek" i innych budowlanych, bliżej dla mnie nieokreślonych rzeczy, ale co tam! Jako natrętna matka kolejny raz zmusiłam go do zabawy. Tym razem obiektem stały się ogrodniczki, które nie wiedzieć czemu z budowlańcami skojarzyły mi się- co prawda mają one napis "Cow Boy"- ale potraktujmy to jak element zaskoczenia! 
Tak samo zaskoczony sytuacją był sam główny bohater, ale przecież obiektywowi się nie odmawia! Czapeczka wygląda rozkosznie muszę przyznać, a trampki jeszcze jakimś cudem udało się wsadzić na nóżki i tym sposobem mamy Boba:P:P
Antoni budowlańcem raczej nie zostanie...;)







1 komentarz:

  1. babcia Marysia21 lutego 2013 01:45

    Antoni- jako Bob budowniczy... no nigdy nic nie wiadomo!
    Może kielnia(chyba tak "to" się nazywa??) go nie interesuje , ale w oczach już widać zapał jakby tu szybko pomóc innym - tak na zawołanie.
    A zacznę chyba od nauki chodzenia- pewnie myśli sobie Antoś, stawiając te pierwsze kroczki w tej przeuroczej czapeczce!.
    Brawo Promyczku !

    OdpowiedzUsuń