sobota, 14 grudnia 2013

Jarmark czyli cieplutkie pączusie, pierniczki i grzaniec tylko dla dorosłych!

Byliśmy, bo była atmosfera, bo było uroczo, bo był tłum, trochę dziki.
Trochę wiało i padało też trochę, ale było tak nonsensownie fenomenalnie, że aż buzia sama się śmieje. I mimo, że Antoni się wyrywał(bo przecież jest już taki samodzielny) to było tak rodzinnie cudownie. I o dziwo nikt nie rzygał tęczą, bo ta przesadzona świąteczna słodycz jest nawet wskazana, W zasadzie powinni ją dawać na refundowane recepty, ale cóż. Ja polecam zaaplikować choć raz. Jarmark ten Wrocławski, bo to ukochane miasto.
Ot co! TYLE!











2 komentarze:

  1. Mały Skrobaczu, jak ja Cię dawno nie widziałam! :)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrocław uwielbiam (wybieramy się tam z Młodymi na Sylwestra), jarmarki świąteczne również! Genialny klimat!

    OdpowiedzUsuń