środa, 6 sierpnia 2014

Bo w kwietniu miałem dwa latka

Jako naczelna matka Polka, pracoholiczka wraz z ojcem pracoholikiem nie ogarniamy ostatnich miesięcy. Czas zupełnie zwariował, a doba nie wiedzieć czemu skróciła się, choć nikt jej o to nie prosił. Antoni postanowił więc w bardzo przebiegły sposób mieć w tym czasie swoje drugie urodziny, zresztą w datę nie byle jaką. Ogłupieni całą sytuacją straciliśmy swoje miejsce w czaso-przestrzeni i tym samym znaleźliśmy się na etapie organizowania przedszkolnej wyprawki.
 A zdjęcia, ,a wspomnienia pozostały...
Dotąd niepublikowane, dziś za sprawą szaleńczego wyścigu z czasem, kosztem świeżo umytych włosów mamy, pojawią się o tutaj właśnie.
Trudno ja będę wyglądać jak Polka matka przysłowiowa, brak mi tylko starego dresu! O zgrozo!
Nasz dwulatek daje czadu nie mniej jednak nie ujmuje to jego słodkości. Nauczone  i wyczekane słowo "Mama", ukoi nawet najbardziej oburzone serce. Sikanie na nocnik też stało się codziennością, więc stresów ubyło w tempie dość mozolnym. Nasz mały (za chwilę) przedszkolak, choć mówienie ma opanowane w stopniu niedostatecznym, edukację swą zacznie za chwil parę. Sytuacja ta cieszy mamę, która zacznie żyć o 70% spokojniej, a jej gałki oczne z powrotem będą mogły osiąść w przeznaczonych dla nich zdaniem biologii- oczodołach!