środa, 12 listopada 2014

Przedszkolaczek.. TO JUŻ?!

Napisałam wcześniej, że post będzie refleksyjny. I tak TROSZKĘ będzie, bo pomimo swojej niechlubnej ckliwości nie chciałabym zamęczyć Was drodzy czytelnicy kolejnymi jesienno-depresyjnymi smętami. Tak to się jakoś dzieje, że wraz z przestawieniem zegarków, przestawia się w mojej głowie spojrzenie na rzeczywistość. Wszystko odbieram dwa razy wyraźniej, traktuje sto razy poważniej i zamęczam samą siebie wyolbrzymionymi przemyśleniami. I to powraca co roku jak bumerang, a ja durna ciągle go odrzucam licząc, że za kolejne 12 miesięcy będzie inaczej. Pocieszam się faktem, iż pewnie nie jestem jedyna w całym tym zacnym towarzystwie posępnych jesiennych wariatów! Wracając jednak do meritum...
... bo rzec chciałam słów kilka o Antonim, który o zgrozo ma już 31 miesięcy, a ja kompletnie nie wiem kiedy ten czas przeminął. Patrze na niego każdego dnia i z przerażeniem w oczach, wbrew poczuciu dysonansu muszę stwierdzić, iż jego poziom samodzielności trochę mnie przybija. 
Jeszcze chwila, a sam się ubierze, sam pójdzie do łazienki i już prawie do niczego się nie przydam! Powinnam pisać HURRRAAAA! nareszcie! A tak nie jest. Bo to tak jakby coś się skończyło, jakbym przestawała mieć małego Antośka... a przecież mam już prawie dużego Antka!Nadal jest wspaniały i rozkoszny, nadal potrafi rozczulić. Pokuszę się o stwierdzenie, że teraz bardziej, niż kiedyś. 
Boję się jednak tej ulotności. Przyjdzie w końcu czas na drugiego bobasa, ale to już nie będzie to samo Będę bardziej przygotowana, zorganizowana, a gdy to wszystko przeminie, to co wtedy? 
Nie nie nie! Nie kolejny bobas:) 
Chyba już muszę zacząć myśleć nad tym co będę robić wtedy!
Tak jestem Iga i boję się, że czas tak szybko ucieka.
Że Antosik jest już przedszkolaczkiem i 7 h dziennie spędza poza domem.
Że przecież nie zawsze będzie mieszkał z nami w tym domu.
A w końcu, że przecież kiedyś będzie dorosły!